czwartek, 30 lipca 2015















Co widzi noworodek?

Świat widziany przez noworodka przedstawia sie tak, jakby patrzył przez zamarzniętą szybę. Jestem
babcią 28--dniowej wnuczki - i nie mogę pogodzić sie z tym, że widzi tak mało. Ola zaczyna zauważać zarysowane przedmioty i desenie, czarno-białe wzory i jaskrawe kolory zabawek. Jej uwagę  przyciąga ruch, kontury twarzy ,uśmiech mamy i taty oraz ruchy ust - np. babci, która pokazuje ustami O U I A..(czym rozśmiesza otoczenie). Moim zdaniem zawsze jest odpowiedni moment, żeby stymulować percepcje wzrokową. Pociąg do wyrazistych konturów dostarcza neuronom kory odpowiednich bodźców, które pomagają  udoskonalać zdolność odkrywania kontrastów odcieni, ruchu a następnie rozwijać bardziej złożone czynności, jak percepcja głębi i dostrzeganie drobnych szczegółów. Dojrzewanie mechanizmów kierujących ruchami gałek ocznych i stałe poprawianie ostrości wzroku odbywać się może samoistnie, bez specjalnych ćwiczeń. Ale wiemy też, że wzrokowe doświadczenia wpływają na tempo rozwoju kory, a czynności wzrokowo-ruchowe wywierają bardzo wcześnie wpływ na kształtowanie się psychiki. Wczesna stymulacja nie zepsuje mechanizmów rozwoju, a  może zdecydować o tym, że dziecko zostanie artystą  lub doskonałym tenisistą, wpływa na kształtowanie  umiejętności obserwacji, widzenia przestrzennego, koordynacji ruchów gałki ocznej i ręki. Czy powinno więc dziwić, że babcia stosuje materiały dydaktyczne o  dziwnych, somnambulicznych wzorach wywołujących u niektórych niepokojące skojarzenia?

Więcej o rozwoju funkcji poznawczych u małego dziecka  dowiesz sie czytając książkę Lise Eliot "Co tam sie dzieje?"

poniedziałek, 6 lipca 2015





Co czytałeś ostatnio?



Często odwiedzam księgarnię, aby kupić książkę nie do pracy, ale do pełnego zaczytania się. Kiedy zobaczyłam  nową książkę Tokarczuk przypomniałam sobie słodki  smak zaczytania,  ale niestety książka źle sie otwierała i była zbyt ciężka - więc odrzuciłam ją. Dostałam ją  jednak na Gwiazdkę od córki,  po czym znowu, kiedy ją wzięłam do ręki, szybko odłożyłam na tzw. emeryturę. Tymczasem w księgarni wysyłkowej zobaczyłam zgrabną i efektownie wydaną  książkę Vetulaniego "Bez ograniczeń. 'Jak rządzi nami mózg" i  zaraz zamówiłam ją, bez zwłoki przystępując do czytania, kiedy nadeszła.  Nie bez znaczenia było pierwsze zdanie, które przeczytałam: " Uwaga - czytanie grozi inteligencją". Spragniona ukrytych potencjałów pochłonęłam całość w kilka godzin. Dowiedziałam sie,między innymi, że według najnowszych wyników badań w dziedzinie neurobiologii : 1 Hipokamp stale sie uczy., 2.Śmierć jest naturalnym procesem powrotu do entropii a życie jest wrzodem na tkance wszechświata, 3.Jesteśmy na ziemi po to, żeby się rozmnażać. 4. W chwili odchodzenia organizm mobilizuje resztki sił, wzrasta poziom serotoniny, endorfin, obniża się poziom pH i mamy wrażenie alokacji, halucynacje, depersonalizacje,  które to zjawiska  towarzyszą  też padaczce 5. Podczas porodu wydziela się oksytocyna obniżając próg bólu i zacierając ślady pamięciowe. 6 U starszych ludzi zmniejsza się poziom serotoniny i stają sie złośliwi, agresywni, depresyjni. 7.Neurony kurczą sie z wiekiem i zmniejszają wydajność , dochodzi do uszkodzenia formacji hipokampa i kory mózgowej.8....9.... 12... itd.

Wszystkich tych rzeczy i tych jeszcze bardziej sensacyjnych dowiadujemy sie w telegraficznym trybie pytań i odpowiedzi. To wszystko może mnie dotyczyć, jak każdego starszego człowieka. Jedno daje tu jednak do myślenia. Byłam na konferencji, na której prof. Vetulani mówił o złudzeniach wzrokowych i okraszał wykład dowcipami i anegdotami. Dzisiaj jest to osiemdziesięcioletni Pan, który walczy o legalizacje marihuany jako środka leczniczego. Patrzyłam  na niego i mój mózg nie dowierzał oczom; skąd sie
bierze taka moc w tym wieku. Czy to się dzieje z czytania? Słuchałam o czymś co może się zdarzyć, ale  czy każdy może to zrozumieć i wypróbować ? Czy dotyczy to wszystkich, czy przybyło mi już inteligencji? Co wynika ze zrozumienia złożoności i skomplikowania  neurobiologii i po co nam  ta wiedza? Ostateczna konkluzja  dotyczy przecież odkrycia, że pobudzić inteligencję to znaczy uznać jej bezsens i nicość. I tak jesteśmy cząstką wszechogarniającej entropii, to po co nam  czytanie, po co nam ta dyktatura mózgu, skoro i tak nie wygramy z nim. Powstaje pytanie, czy po tej lekturze juz nic nie będzie takie samo. Czy można liczyć jeszcze raz, że tak jak zawsze,  wybór przenoszący w zupełny świat fikcji - gruba jak Biblia nowa powieść Olgi Tokarczuk  - zadziała jak lekarstwo, tym razem bez wzbogacania się" pięknem  umysłu"?  Może nie jest jeszcze za późno  i kończąc czytanie poczuję sie zrelaksowana , ukojona, odprężona,  zaspokojona
w swej potrzebie literackiego podróżowania,  choć będą mnie bolały ręce od trzymania  całymi godzinami tak ciężkiej książki ..?  Czy ocali mnie to przed inteligencją czy pogrąży?