Dzisiejsza szkoła wykorzystuje nowoczesne technologie, zatrudnia i weryfikuje wspaniałych nauczycieli, stosuje uaktualniane programy nauczania, ale wciąż nie zna przedmiotu o nazwie neurodydaktyka. Mogłyby to być wszystkie te zajęcia, które łączą nauki przyrodnicze z nauką o języku, kształtujące świadomą komunikację, wykorzystujące wiedzę o funkcjonowaniu mózgu, stymulujące procesy poznawcze, pamięć , koncentrację, kreatywne myślenie. Dziecko, aby mogło się uczyć i nauczyć, musi w zupełnie bezstresowej atmosferze rozwiązywać stawiane mu problemy, ćwiczyć wytrwałość w dążeniu do celu, eksperymentować i samodzielnie szukać drogi. System oparty na podawczych metodach, grupowym oddziaływaniu, egzekwowaniu, sprawdzaniu i ocenianiu jest nieefektywny i opresyjny zarówno dla dziecka jak i nauczyciela.
Wiele
opracowań dotyka problemu zauważania potrzeb edukacyjnych dziecka, wskazując na
rolę stymulacji mózgu przez rozwijanie bazy neuronów lustrzanych. Mechanizmy
dostrajania, współbrzmienia, odzwierciedlania możemy torować od
najwcześniejszych miesięcy. Dzisiejsi pierwszoklasiści- z ogromnym kapitałem
zaufania przyszli do szkoły i uwielbiają swoje Panie, które są dla nich
najwyższym autorytetem. Nasze dziecko, obdarzone empatią, przechodzi etap naśladownictwa wszystkiego, co służy skutecznej komunikacji
w relacjach międzyludzkich i okazuje
się, że musi kształtować swą innowacyjność w oparciu o wzorce odbiegające od
tego, czego go nauczyliśmy. W miarę upływu czasu początkowy entuzjazm zostaje
zastąpiony ambicją, koniecznością rywalizacji ,lękiem przed porażką, stresem i
fobią szkolną. Dzieciom dostarcza się nowych modeli zachowań, które zabijają
naturalną potrzebę wzbogacania wiedzy, nabywania nowych umiejętności, szukania
ścieżek i torowania szlaków. Frontalne i grupowe uczenie tworzy wewnętrzne
mechanizmy obronne, selektywne i budujące metodologie znajdywania trafionych
odpowiedzi - optymalnej ilości punktów w teście. I tak zaczyna się seria rozczarowań,
etap negowania autorytetów, niechęci do
czytania dłuższych wypowiedzi, surfowanie po necie, gdzie ścieżka
prób i błędów prowadzi do
koncentrowania sie wyłącznie na gotowych odpowiedziach, a w dziennikach i
programach zaczyna sie gromadzenie zaliczonych tematów, które juz dawno zgubiły
z oczu nie tylko dziecko, ale i prawdziwy sens edukacji.
Więcej
przeczytasz na ten temat w książce Marzeny Żylińskiej
"Neurodydaktyka.Nauczanie i uczenie sie przyjazne mózgowi "
"Neurodydaktyka.Nauczanie i uczenie sie przyjazne mózgowi "