czwartek, 24 grudnia 2015

Nic dwa razy się nie zdarza...?

Nic dwa razy się nie zdarza...?



Neurobiologia i neuroobrazowanie pracy mózgu już dawno wykazały, że kiedy słuchamy, to mówimy a kiedy patrzymy, to dotykamy, smakujemy, ćwiczymy... Fenomen neuronów zwierciadlanych sprawia, że kiedy oglądamy dzieła sztuki, nasz mózg uaktywnia się w miejscach bogatych w dwukierunkowe połączenia z wewnętrzną częścią płatów skroniowych i czołowych. Doznanie estetyczne jest wielowymiarowym doświadczeniem, w którym spotyka się  przeżywanie aktu tworzenia z wyobrażaniem sobie detali, jakie składają sie na  całość wrażenia. Echa przetwarzania wzrokowego niosą odczucie doznawanej przyjemności, które towarzyszy  aktom twórczym, tak jakby były one naszym udziałem. (pisze o tym m.in. V.S. Ramachandran w książce "Neuronauka o podstawach człowieczeństwa").

Jeśli przygotowujemy się do świąt, tworząc mini-dzieła sztuki:  bombki, łańcuchy, anioły, przeżywamy  ten czas  podwójnie, ponieważ kreatywne tworzenie sztuki oraz jej recepcja zachodzą za sprawą aktywności tych samych ścieżek nerwowych.

Zajęcia logopedyczne są zatem okazją do przeżywania stanów katharsis dwukrotnie. Kreujemy czarowną rzeczywistość, wchodząc w rolę Mikołaja. Bawiąc się różnymi materiałami i fakturami, tworzymy ozdoby i cudowności bożonarodzeniowe. Wzmacnia sie nasze poczucie siebie, bo patrząc jak inni przeżywają - sami przeżywamy, patrząc jak inni  tworzą - sami tworzymy. Tak odradza się i oczyszcza nasza psychika z gromadzonych w niej przez cały rok złych wspomnień i toksycznych
przeżyć.

Wyzwólmy się z codzienności i pomnóżmy nasze święta, podziwiając i tworząc, tak jak to robią dzieci.

czwartek, 29 października 2015

Czego uczy sie mózg, kiedy idzie do szkoły. Czy istnieje nauczanie przyjazne dziecku?




Dzisiejsza szkoła wykorzystuje nowoczesne technologie, zatrudnia i weryfikuje wspaniałych nauczycieli, stosuje uaktualniane programy nauczania, ale wciąż nie zna przedmiotu o nazwie neurodydaktyka.  Mogłyby to być wszystkie te zajęcia, które łączą nauki przyrodnicze  z nauką o języku,  kształtujące świadomą komunikację, wykorzystujące wiedzę o funkcjonowaniu mózgu, stymulujące procesy poznawcze, pamięć , koncentrację, kreatywne myślenie. Dziecko, aby mogło się uczyć i nauczyć, musi w zupełnie bezstresowej atmosferze rozwiązywać stawiane mu problemy, ćwiczyć wytrwałość w dążeniu do celu, eksperymentować i samodzielnie szukać drogi. System oparty na podawczych metodach, grupowym oddziaływaniu, egzekwowaniu, sprawdzaniu i ocenianiu jest nieefektywny i opresyjny zarówno dla dziecka jak i nauczyciela. 

Wiele opracowań dotyka problemu zauważania potrzeb edukacyjnych dziecka, wskazując na rolę stymulacji mózgu przez rozwijanie bazy neuronów lustrzanych. Mechanizmy dostrajania, współbrzmienia, odzwierciedlania możemy torować od najwcześniejszych miesięcy. Dzisiejsi pierwszoklasiści- z ogromnym kapitałem zaufania przyszli do szkoły i uwielbiają swoje Panie, które są dla nich najwyższym autorytetem. Nasze dziecko, obdarzone empatią, przechodzi etap naśladownictwa  wszystkiego, co służy skutecznej komunikacji w relacjach międzyludzkich i  okazuje się, że musi kształtować swą innowacyjność w oparciu o wzorce odbiegające od tego, czego go nauczyliśmy. W miarę upływu czasu początkowy entuzjazm zostaje zastąpiony ambicją, koniecznością rywalizacji ,lękiem przed porażką, stresem i fobią szkolną. Dzieciom dostarcza się nowych modeli zachowań, które zabijają naturalną potrzebę wzbogacania wiedzy, nabywania nowych umiejętności, szukania ścieżek i torowania szlaków. Frontalne i grupowe uczenie tworzy wewnętrzne mechanizmy obronne, selektywne i budujące metodologie znajdywania trafionych odpowiedzi - optymalnej ilości punktów w teście. I tak zaczyna się seria rozczarowań, etap negowania  autorytetów, niechęci do czytania dłuższych wypowiedzi, surfowanie po necie, gdzie  ścieżka  prób i błędów prowadzi do  koncentrowania sie wyłącznie na gotowych odpowiedziach, a w dziennikach i programach zaczyna sie gromadzenie zaliczonych tematów, które juz dawno zgubiły z oczu nie tylko dziecko, ale i prawdziwy sens edukacji.




Więcej przeczytasz na ten temat w książce Marzeny Żylińskiej
 "Neurodydaktyka.Nauczanie i uczenie sie przyjazne mózgowi "

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Co słyszy noworodek?


Co słyszy noworodek?

 

 


Chociaż pewne aspekty słuchu u noworodka działają bez zarzutu, słuch w chwili narodzin jest daleki od doskonałości - czytamy w książce Lise Eliot "Co tam sie dzieje?". Dolny próg słyszalności u dziecka w pierwszych tygodniach życia jest wyższy niż u dorosłych o ok. 40 decybeli, co oznacza, że nie słyszy ono cichej muzyki ani naszych głosów, jeśli nie jesteśmy wystarczająco blisko i nie pochylamy się nad nim. Ale od pierwszego dnia życia dziecko wykazuje zadziwiającą wrażliwość na dźwięki języka. Potrafi identyfikować znane głosy, a nawet poruszać sie zgodnie z rytmem mowy, jest czułe na ogólną melodie i intonację. Jak potwierdzają badania, czterodniowe dzieci słuchające zdań wypowiadanych we francuskim i , wyraźniej preferowały język matczyny, francuski, i ssały intensywniej, okazując również ożywienie i zwracając się w stronę źródła dźwięku. Stwierdzono również, że w układzie słyszenia i rozumienia zarysowuje się u niemowlęcia przewaga prawostronna (tymczasowa, ale nie jest to bez znaczenia dla rozwoju mowy). Lokalizacja źródła dźwięku, np. dzwonek zawieszony w ogrodzie, zostanie przez ustalona o kilka tysięcznych sekundy wcześniej przez prawe ucho niż przez lewe, po czym informacje zostaną zintegrowane i opracowane w aspekcie wysokości, głośności i umiejscowienia dźwięku. Prawe ucho ma znacznie więcej powiązań z lewą półkulą, która jest podstawowym centrum kontroli mowy i słuchania. w przypadku dominacji lewostronnej opóźnia sie proces przetwarzania percypowanych dźwięków i obniża ich jakość, bo dźwięki najpierw musza być przetransmitowane z lewego ucha do prawej półkuli, a dopiero potem do lewej. Opóźnienie w przetwarzaniu dźwięków może również niekorzystnie wpływać na ich artykulację, prowadząc do wad wymowy a nawet jąkania.

W dziedzinie leczenia i zapobiegania skutkom niewykształconego układu słuchu u dzieci dzięki dokonaniom Alfreda Tomatisa znana stała się metoda terapii i stymulacji słuchu, wykorzystująca rolę i znaczenie ucha, jako funkcji wspomagającej rozwój mózgu. Słyszeć - to wyłącznie odbierać dźwięki, dopiero <słuchanie> jest wieloaspektowym procesem, który kształtuje nasze relacje ze światem. Terapia zaburzonego procesu słuchania może polegać na weryfikacji i uważności słuchania ściśle określonych dźwięków podczas wyróżniania amplitud i częstotliwości. Staje się to potężnym narzędziem modelowania umiejętności językowych i pomaga również w prawidłowym funkcjonowaniu zmysłu ruchu, równowagi i koordynacji. Metoda ta jest wykorzystywana podczas porodów i w okresie prenatalnym, bo od momentu pojawienia sie na świecie dziecko potrafi rozpoznawać usłyszane w brzuszku mamy melodie i rytmy, odróżnia skalę Dur od innych trójdźwięków. Dlatego warto już bardzo wcześnie zacząć stymulację słuchową i niwelować skutki lekkiego niedosłuchu u noworodków, a potem wspomagać proces samoistnego doskonalenia elastyczności układu. Można i należy bawić sie różnymi częstotliwościami i wykorzystywać do tego różne instrumenty. Dobrym przykładem mogą być misy nepalskie i dzwonki, z naprzemiennymi niskimi i wysokimi tonami, ale także łatwo dostępne instrumenty strunowe. Myślę, że niewłaściwe jest włączanie odkurzaczy, suszarek do włosów i monotonnych "białych szumów", które maja uspokoić czy raczej zahipnotyzować nasze dziecko, dając nam chwilę wytchnienia. Mając Maleństwo, uczmy je od samego początku bogactwa i różnorodności przejawów życia, doświadczając tym samym oczyszczenia z patologicznego pośpiechu i woli decydowania. Przysłuchajmy sie kwileniu maleństwa, nachylajmy sie nad nim i mówmy mu czułe słówka, bujajmy w rytm melodii naszego języka, a odkryjemy w macierzyństwie i ojcostwie prawdziwa siłę "elan vital", płynącą z lustrzanego odbicia pitagorejskiej harmonii dźwięków i idei piękna w otaczającym świecie.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Muzykoterapia w logopedii: misy tybetańskie

O elementach muzykoterapii w praktyce logopedycznej oraz o terapeutycznej roli Misy Tybetańskiej.


Nie jest dla nikogo tajemnicą, jaką rolę dla zdrowia, witalności i wewnętrznego spokoju odgrywają odpowiednio dobrane dźwięki. W klinikach i centrach rehabilitacji muzykoterapia stanowi codzienną praktykę. Szczególnie uzdrawiającą siłę posiada muzyka klasyczna, przy czym koncerty solowe mają silniejsze działanie niż symfonie. Na szczycie terapeutycznej siły oddziaływania znajdują się tempa andante, adagio i largo, najskuteczniejsze tonacje to C dur, D-dur, B-dur i F-dur. Najbardziej odprężająca jest muzyka oboju, fortepianu, wiolonczeli, skrzypiec, klarnetu. Bez wątpienia dodać tu można częstotliwości wywoływane przez instrumenty egzotyczne, takie jak dzwonki, gongi i misy.
Niektórzy twierdzą, że muzyka tworzy własną organizacje mózgową i obsługiwana jest przez procesy odmienne od narracji, języka i obrazu, i dlatego - jak dowodzą liczne przykłady podawane przez Oliwera Sacks'a w książce Muzykofilia - nie podlega ona procesom amnezyjnym. Neurologia muzyki skupiała się dotąd na składowych wysokości dźwięku, melodii, interwałach, rytmie i dopiero niedawno zaczęto interesować sie afektywnym aspektem odbioru muzyki. Tak jest również przy słuchaniu koncertów gongów i mis. Doceniamy i zauważamy formalną strukturę, ale to, co tak na prawdę oddziałuje w sposób czarowny, to rozwibrowanie dźwięku, wywołujące w jednych stan ekstazy mistycznej, a w innych odprężenie i relaks. Znamy też przykłady ze świata czy filmu fabuły i dokumentu pokazujące, jak wspaniałe efekty terapeutyczne są widoczne wśród nieprofesjonalnych muzyków i ludzi starszych w przypadku śpiewu i tworzenia amatorskich grup instrumentalnych . Juz półtora wieku temu Hughlings Jackson (jak pisze Sacks na str.358) twierdził, że mózg nie jest mozaiką statycznych punktów lecz dynamiczną całością,. W 1871 pisał o afatycznych, śpiewających dzieciach, u których muzykalność potrafi się zwiększać, za czym przemawiają dane kliniczne. Efektem procesów uczenia są zmiany w zakresie funkcji językowych. Być może chodzi tu o uwolnienie zablokowanych funkcji i powstanie nowych możliwości umysłowych. Procesy neurologiczne ujawniają dynamikę zmian i ostatecznie dochodzi do zaskakującej kreatywności. O takiej ozdrowieńczej sile muzyki wiedziała juz dawno wschodnia medycyna holistyczna, rozpatrująca chorobę jako blokadę kanałów energetycznych.
Specyficznymi instrumentami są, pięknie wykuwane podczas modlitw i zabiegów rytualnych, misy tybetańskie, które trafiają do Europy i zadziwiają swymi efektami terapeutycznymi, głownie urzekając niezwykłym, unoszącym dźwiękiem.

Wykorzystując nastrój spokoju i relaksu, w jaki wprowadza nas muzyka płynąca z misy, warto rozluźnić krtań, mięśnie szyi i twarzy, uwolnić zablokowaną w pokurczonych artykulatorach energię. W seansach z misami organizowanych dla dzieci możemy najpierw pobawić się w rytmiczne uderzenia pałką, a potem wyobrazić sobie, że wszystko, co znajduje się w misie, może ulec cudownemu przeobrażeniu. Misa, służąca niegdyś do przechowywania żywności oraz dojedzenia, przemieni każdy przedmiot w talizman przynoszący szczęście. Ważną rolę w takiej grze wyobraźni odgrywa intencja, która - wypowiedziana w myśli, staje się magicznym zaklęciem. W czasie zajęć logopedycznych z dziećmi wkładam do misy owoce i jarzyny z naszego klimatu i obserwuję jak nagle dzieci zaczynają sie nimi bawić, jakby to były żywe istoty, rozmawiające ze sobą. Może to być doskonała inspiracja dla teatrzyku jak z wiersza Brzechwy " Na straganie w dzień targowy" lub dla dowolnej, wymyślonej przez dziecko historii o cudownych owocach. Można je łączyć z poznawaniem dźwięków innych instrumentów, zapamiętywaniem i rozpoznawaniem przy zamkniętych oczach. Zabawy dźwiękiem mogą przyjmować układy rytmiczne znanych piosenek lub przywoływać dźwięki natury i zjawisk przyrodniczych, takich jak deszcz, wiatr, szum strumienia i wodospadu. Niespotykane dźwięki egzotycznych instrumentów, takich jak szanti, kij aborygeński czy himalajskie tische, sprawiają, że niemówiące dzieci rozluźniają napięte mięśnie twarzy i zaczynają sie śmiać i bawić, słuchać i powtarzać. Koncentracja na wybranym instrumencie uruchamia procesy pamięciowe, tworząc podwaliny dla struktur szeregowych i sekwencyjnych w myśleniu. W niewymuszony sposób realizuje się przez to program terapii rozwijającej mowę, znoszącej nieprawidłowości i blokady rozwojowe. Dziecko otwiera się na intencje nawiązania z nami żywego kontaktu i przyjaźni.

czwartek, 30 lipca 2015















Co widzi noworodek?

Świat widziany przez noworodka przedstawia sie tak, jakby patrzył przez zamarzniętą szybę. Jestem
babcią 28--dniowej wnuczki - i nie mogę pogodzić sie z tym, że widzi tak mało. Ola zaczyna zauważać zarysowane przedmioty i desenie, czarno-białe wzory i jaskrawe kolory zabawek. Jej uwagę  przyciąga ruch, kontury twarzy ,uśmiech mamy i taty oraz ruchy ust - np. babci, która pokazuje ustami O U I A..(czym rozśmiesza otoczenie). Moim zdaniem zawsze jest odpowiedni moment, żeby stymulować percepcje wzrokową. Pociąg do wyrazistych konturów dostarcza neuronom kory odpowiednich bodźców, które pomagają  udoskonalać zdolność odkrywania kontrastów odcieni, ruchu a następnie rozwijać bardziej złożone czynności, jak percepcja głębi i dostrzeganie drobnych szczegółów. Dojrzewanie mechanizmów kierujących ruchami gałek ocznych i stałe poprawianie ostrości wzroku odbywać się może samoistnie, bez specjalnych ćwiczeń. Ale wiemy też, że wzrokowe doświadczenia wpływają na tempo rozwoju kory, a czynności wzrokowo-ruchowe wywierają bardzo wcześnie wpływ na kształtowanie się psychiki. Wczesna stymulacja nie zepsuje mechanizmów rozwoju, a  może zdecydować o tym, że dziecko zostanie artystą  lub doskonałym tenisistą, wpływa na kształtowanie  umiejętności obserwacji, widzenia przestrzennego, koordynacji ruchów gałki ocznej i ręki. Czy powinno więc dziwić, że babcia stosuje materiały dydaktyczne o  dziwnych, somnambulicznych wzorach wywołujących u niektórych niepokojące skojarzenia?

Więcej o rozwoju funkcji poznawczych u małego dziecka  dowiesz sie czytając książkę Lise Eliot "Co tam sie dzieje?"

poniedziałek, 6 lipca 2015





Co czytałeś ostatnio?



Często odwiedzam księgarnię, aby kupić książkę nie do pracy, ale do pełnego zaczytania się. Kiedy zobaczyłam  nową książkę Tokarczuk przypomniałam sobie słodki  smak zaczytania,  ale niestety książka źle sie otwierała i była zbyt ciężka - więc odrzuciłam ją. Dostałam ją  jednak na Gwiazdkę od córki,  po czym znowu, kiedy ją wzięłam do ręki, szybko odłożyłam na tzw. emeryturę. Tymczasem w księgarni wysyłkowej zobaczyłam zgrabną i efektownie wydaną  książkę Vetulaniego "Bez ograniczeń. 'Jak rządzi nami mózg" i  zaraz zamówiłam ją, bez zwłoki przystępując do czytania, kiedy nadeszła.  Nie bez znaczenia było pierwsze zdanie, które przeczytałam: " Uwaga - czytanie grozi inteligencją". Spragniona ukrytych potencjałów pochłonęłam całość w kilka godzin. Dowiedziałam sie,między innymi, że według najnowszych wyników badań w dziedzinie neurobiologii : 1 Hipokamp stale sie uczy., 2.Śmierć jest naturalnym procesem powrotu do entropii a życie jest wrzodem na tkance wszechświata, 3.Jesteśmy na ziemi po to, żeby się rozmnażać. 4. W chwili odchodzenia organizm mobilizuje resztki sił, wzrasta poziom serotoniny, endorfin, obniża się poziom pH i mamy wrażenie alokacji, halucynacje, depersonalizacje,  które to zjawiska  towarzyszą  też padaczce 5. Podczas porodu wydziela się oksytocyna obniżając próg bólu i zacierając ślady pamięciowe. 6 U starszych ludzi zmniejsza się poziom serotoniny i stają sie złośliwi, agresywni, depresyjni. 7.Neurony kurczą sie z wiekiem i zmniejszają wydajność , dochodzi do uszkodzenia formacji hipokampa i kory mózgowej.8....9.... 12... itd.

Wszystkich tych rzeczy i tych jeszcze bardziej sensacyjnych dowiadujemy sie w telegraficznym trybie pytań i odpowiedzi. To wszystko może mnie dotyczyć, jak każdego starszego człowieka. Jedno daje tu jednak do myślenia. Byłam na konferencji, na której prof. Vetulani mówił o złudzeniach wzrokowych i okraszał wykład dowcipami i anegdotami. Dzisiaj jest to osiemdziesięcioletni Pan, który walczy o legalizacje marihuany jako środka leczniczego. Patrzyłam  na niego i mój mózg nie dowierzał oczom; skąd sie
bierze taka moc w tym wieku. Czy to się dzieje z czytania? Słuchałam o czymś co może się zdarzyć, ale  czy każdy może to zrozumieć i wypróbować ? Czy dotyczy to wszystkich, czy przybyło mi już inteligencji? Co wynika ze zrozumienia złożoności i skomplikowania  neurobiologii i po co nam  ta wiedza? Ostateczna konkluzja  dotyczy przecież odkrycia, że pobudzić inteligencję to znaczy uznać jej bezsens i nicość. I tak jesteśmy cząstką wszechogarniającej entropii, to po co nam  czytanie, po co nam ta dyktatura mózgu, skoro i tak nie wygramy z nim. Powstaje pytanie, czy po tej lekturze juz nic nie będzie takie samo. Czy można liczyć jeszcze raz, że tak jak zawsze,  wybór przenoszący w zupełny świat fikcji - gruba jak Biblia nowa powieść Olgi Tokarczuk  - zadziała jak lekarstwo, tym razem bez wzbogacania się" pięknem  umysłu"?  Może nie jest jeszcze za późno  i kończąc czytanie poczuję sie zrelaksowana , ukojona, odprężona,  zaspokojona
w swej potrzebie literackiego podróżowania,  choć będą mnie bolały ręce od trzymania  całymi godzinami tak ciężkiej książki ..?  Czy ocali mnie to przed inteligencją czy pogrąży?

piątek, 13 lutego 2015

Zimowa bajka

Jak to z nartami było


Pięknie jest wyjechać na zimowy tydzień na narty. Masywy skalne, korona kamiennych obrzeży na tle lazurowego nieba, ośnieżone stożki wynurzające się z wianków chmur, spektakl światła i cienia rozgrywający się w tej jednej cudownej chwili, tu i teraz. Świat zupełnie inny od tego, w którym upływa nasza codzienność, mimo mrozu i wszechobecnego śniegu – przyjazny, mimo obecności wielu ludzi wokół – dający poczucie obcowania z nim sam na sam.To wszakże tylko jedna strona medalu . Jego druga strona to sportowo-infrastrukturalne oblicze tego świata i sposób, w jaki musimy się z nim mierzyć. A mierzyć się trzeba jak w znanym dowcipie o dwóch wyjściach, jednym z wielu, jakie można usłyszeć wieczorem, kiedy w gronie znajomych cieszymy się udanym dniem i wolnością od codziennej rutyny. Kiedy decydujesz się na wyjazd w dużej grupie, masz dwa wyjścia: jeździsz z grupą albo nie. Jeżdżenie w grupie to ciemny tunel ze światełkiem w oddali lub tzw. jazda bez trzymanki. Jeżdżąc indywidualnie masz dwa wyjścia: z mapką albo bez. Jeździsz z mapką - musisz rozwijać i rozkładać płachtę papieru z obcobrzmiącymi nazwami napisanymi małą czcionką, których musisz się natychmiast nauczyć, żeby ogarnąć przestrzeń, w której przyszło ci się poruszać. Jeździsz bez mapki – widzisz tylko koniuszki swych wspaniałych nart i pilnie studiujesz drogowskazy napotkane przy kluczowych punktach tras.Jeśli przebrniesz z sukcesem przez opisane dylematy oraz radzisz sobie z jazdą samą w sobie, wkraczasz w przestrzeń dylematów dotyczących wyrażania siebie: jechać szybko albo wolno, patrzeć na góry albo nie, zatrzymywać się tam gdzie inni albo sprawdzać swe kolana i jechać dalej, jechać Czarną - odważnie i trochę desperacko - albo zsuwać się ostrożnie, poczekać na kogoś, kto właśnie się przewrócił , albo pojechać dalej, widząc że nic mu się nie stało itd.Kolejny poziom to weryfikacja twoich umiejętności – możesz np. sprawdzić się w konkursie – jazda na krechę albo slalom na czas.Każda z twoich chwil na stoku może być uwieczniona dzięki kamerce umieszczonej na kasku lub w formie tradycyjnego zdjęcia. Masz wtedy dowód, że byłeś tam gdzie byłeś. ale czy wiesz co przeżyłeś? Patrząc na zdjęcia widzisz nie siebie, lecz kosmitę w goglach. System sterujący bramkami wskaże miejsca, które odwiedziłeś oraz wyliczy kilometry, które przejechałeś, ale z jego perspektywy nie jesteś Tobą, lecz punktem w czasoprzestrzeni. Szukasz swojej tożsamości w rozmowach z innymi, ale oni odmieniają ci przez wszystkie przypadki nazwy szczytów i miejscowości.Myśląc o kolejnym roku wiesz, że masz dwa wyjścia: zostać w domu, a potem oglądać filmy i zdjęcia świata z białej bajki, w którym cię nie było, albo jechać – i dotknąć medalu z obu jego stron. Cóż, w tym przypadku wybór jest prosty – do zobaczenia za rok!